Księga IV, Rozdział 140

Następuje drugie widzenie, które odniósł Pan Grabia z Noli, temuż Papieżowi Grzegorzowi Jedenastemu.

Rozdział 140

Chwała niechaj będzie Panu Bogu, za wszelaką jego miłość, i usługowanie. I część Najświętszej Pannie Maryjej przezacnej Matce jego, dla politowania, które ma nad wszystkimi, których Syn jej odkupił krwią swoją przenajdroższą.

Ojcze Święty, tu jest, co niejakiej osobie, którą wy dobrze znacie, czując na modlitwie będącej przytrafiło się, że uczuwała, a oto serce jej wszystko zapaliło się Boskiej miłości gorącością, i niejakim nawiedzeniem Ducha Świętego: która zaiste persona na ten czas słyszała niejaki głos mówiący sobie: „Słuchaj ty, która widzisz duchowne rzeczy, a powiedz to, co się tobie teraz rozkazuje, i napisz do Grzegorza Najwyższego Biskupa te słowa, które teraz usłyszysz. Ja, która powiadam tobie, jestem ona, którą Panu Bogu podobało się obrać sobie za Matkę: który z ciała mego wziął sobie ciało ludzkie.

Sam albowiem Syn mój uczynił z Grzegorzem Papieżem wielki uczynek miłosierdzia, to jest, kiedy przez mnie rozkazał mu powiedzieć najświętszą swoje wolą, którą w pierwszym objawieniu onemu przesłaną dostateczniej oznajmiłam. A to stało się raczej dla modlitw, i płaczu przyjaciół Bożych, a nie dla zasług jego jakich uprzedzających. Przeto ja, i czart nieprzyjaciel jego, wielkie sprzeczanie mieliśmy około niego. Albowiem ja upominałam tegoż Grzegorza Papieża w inszym liście, aby prędko do Rzymu, albo Włoskiej ziemie przybył z pokorą, i Boską miłością, i żeby tamże stolec swój położył, i żeby aż do śmierci koniecznie trwał.

Czart zaś, i nie którzy radni jego radzili mu odkładać, i w tej ziemi, gdzie teraz jest, mieszkać, a to dla cielesnej miłości, tak że też dla świetckiej rozkoszy, i pociechy rodziców, i przyjaciół cielesnych; i dla tego czart większą ma teraz słuszność, i okazją kusić go. Bo więcej słuchał rady diabelskiej, i przyjaciół cielesnych, aniżeli Bożej, i mojej woli. Wszakże że sam Papież pragnie jeszcze, aby miał dostateczniejszą wiadomości o woli Bożej. Dla tego słuszna rzecz jest, aby taka żądza jego wypełniła się. Niechaj że tedy wie zapewne co niżej następuje. Że ta jest wola Boża, zwłaszcza, żeby bez żadnej odwłoki przybył do Włoskiej ziemie, albo do Rzymu; i koniecznie niechaj tak czyni, aby się pilno pospieszył, i przybył w miesiącu Marcu, albo przynajmniej na początku Kwietnia, blisko przyszłego, żeby sam osobą swoją do przerzeczonego Miasta, albo ziemie Włoskiej żeby koniecznie wjechał, jeśli kiedy chce mię mieć za Matkę. A jeśli by w przerzeczonych rzeczach nie był posłuszny, prawdziwie niechaj to wie, że już nigdy więcej takim moim nawiedzaniem nie będzie nawiedzany na tym świecie ale po śmierci swojej będzie odpowiadał przed Boską sprawiedliwością czemu przykazań Boskich nie chciał słuchać. Jeśliby zaś usłuchał, tedy ja też wypełnię to, com obiecała w objawieniu onym, którem mu pierwej przesłała.

Oznajmuję też to Papieżowi temu, że nigdy nie będzie tak gruntownego, i spokojnego pokoju we Francjej, aby mieszkający w niej zupełnym bezpieczeństwem, i zgodnie mogli się ucieszyć, póki lud Królestwa tego nie ubłagają Boga. Syna mego przez jakie wielkie uczynki pobożności, i pokory, którego rozmaitymi swymi złymi uczynkami, i obrażaniami do gniewu, aż do tego czasu pobudzali. Dla tego niechaj wie, że droga, albo piątnowanie onych żołnierzów z niezbożnych towarzyszów, którzy chcą mieć drogę do grobu Św. Syna mego, nie więcej się to podoba temuż Synowi memu, prawdziwemu Bogu, jako ono złoto, które lud Izraelski wrzucił w ogień, z którego czart ulanego cielca sprawił, bo w nich jest pycha, i pożądliwość; i choć mają jaką wolą iść do przerzeczonego grobu, więcej to jest dla pychy, i chciwości pieniędzy, aniżeli dla miłości, i czci Bożej.” A to wyrzekłszy, widzenie to zniknęło.

Po tym jeszcze przydała, i rzekła mi Matka Boża: „Jeszcze powiedz Biskupowi memu pustelnikowi, żeby zamknął ten list, i zapieczętował, a po tym niech napisze na inszym papierze kopią jego, i niechaj pokaże tę kopią otwartą onemu Opatowi posłowi do Papieża, i Nolańskiemu Grabi, żeby ją oni czytali, i wiedzieli co w niej jest, a jako skoroby ją przeczytali, niech im da przerzeczony list zamkniony, i zapieczętowany; który oni zaraz niechaj poślą do Papieża Grzegorza bez omieszkania. Ale one kopią otwartą jako skoro by przeczytali, niech im nie daje onej, ale chcę, żeby ją zdarł przed oczyma ich na sztuki. Bo jako litera, która jest jedna, rozrywa się na wiele kęsów; tak Papież jeśli by nie przybył czasu, i roku naznaczonego do Włoskiej Ziemie, które Kościołowi są posłuszne, i poddaństwo swoje onemu aż do tego czasu oddają, rozdziela się na wiele części w ręce nieprzyjacielskie: i wiedz zapewne, że na przymnożenie frasunków tego Papieża, nie tylko sam tego będzie słuchał, ale i ogląda oczyma swymi, że te będą prawdziwe rzeczy, które powiadam, i nie będzie mógł ze wszytką mocą swoją przywieść przerzeczone ziemie Kościołowi do pierwszego stanu swego posłuszeństwa, i pokoju.

Te albowiem słowa, które teraz powiadam tobie, nie trzeba ich jeszcze powiadać, ani pisać onemu Opatowi, bo nasienie tai się w ziemi, póki owocu nie da w kłosie.”