Księga IV, Rozdział 127

Panna Maryja oznajmuje Oblubienicy modlącej się za jednym przyjacielem swoim, który na ten czas umarł, że pierwej aniżeli ciało jego będzie pogrzebione, dusza jego będzie wprowadzona do chwały wiecznej.

Rozdział 127

Gdy się modliła Oblubienica za nie jakim starym Kapłanem pustelnikiem zacnego żywota, i wielkich cnót, a przyjaciela swego, który na ten czas zszedł z tego świata, i już był położony na marach w Kościele, aby był pogrzebiony. Na ten czas zaraz tamże pokazała się Panna Maryja, tak mówiąc: „Patrz Córko, i wiedz że dusza tego pustelnika przyjaciela mego zaraz jako skoro wyszła z ciała jego, weszła by była w Niebo, tylko że nie miała doskonalej żądze przy śmierci przyjść do obecności Bożej, i do jego widzenia, i dla tego teraz zatrzymaną jest w onym czyśćcu żądze, gdzie nie masz żadnej męki, tylko samo pragnienie przyjść do Pana Boga. Ale jednak wiedz że pierwej niż ciało jego będzie pochowane, dusza jego będzie wprowadzona do chwały.”

PRZYDATEK

„Powiedz po wtóre onemu starcowi nabożnemu: Przez długi czas byłeś na puszczy, i czyniłeś pożytek, który mi się podobał, obracając bestie w owce, i Lwy w baranki. Teraz stój statecznie w mieście, w którym ulice są pone krwią Świętych moich, bo usłyszysz sąd, i nagrodę twoje obaczysz.” Co usłyszawszy, zaraz zachorował, i nie długo po tym umarł.

Ten Brat Zakonu Świętego Benedykta prosił Świętej Brygidy, aby się dowiedziała u Pana Boga, żeby miało habicie swój wiadomość pewną, bo się bardzo frasował, że rozmaitych habitów zbytnie zażywano w zakonie Świętego Benedykta.

Przeto gdy była w zachwyceniu Święta Brygida, rzekł jej Syn Boży: „Powiedziałem ci pierwej”, to jest w księdze trzeciej w rozdziale 20 i 22,) „że sługa mój Benedykt miał ciało swoje jako wór, który miał pięciorakie szaty. Pierwsza suknia była ostra, która hamowała ciało, i nierządne pobudki, żeby nie brykało, i nie występowało z granic swoich. Druga prosta kapica, niewydworna, ani też fałdowana, któraby okrywała, i ogrzewała ciało, żeby patrzącym nie była okropność. Trzecia była szkaplerz, żeby do roboty ręcznej prędszy i gotowszy był. Czwarta szata było okrycie nóg, żeby był prędszy w chodzeniu na drodze Bożej. Piąta była pas pokory, którym opasawszy się, przecz odrzucał zbytki, i tym lepiej odprawował zwyczajną i na znaczoną robotę.

Teraz zaś bracia jej szukają szat, które pobudzają wszeteczeństwa, i brzydzą się ostrością. Szukają odzienia, któreby się podobało ludziom, i które ciało prowadzi do cielesności. Albowiem miasto kapice, biorą szatę tak fałdowaną, tak szeroką, i długą, że raczej zdają się być pyszni, aniżeli zakonni ludzie pokorni. Miasto szkaplerza, mają krótką suknią przed sobą, i za sobą, a na głowie czapek zażywają jako świętcy, żeby się im przypodobali; i tak ani są podobni ludziom świetckim, ani też pracują z pokornymi sługami Bożymi. Nogi zaś tak przybierają, i tak się opasują pasem, jako ci, którzy się gotują do tańca, a nie do pracę. Dla tego zakonnik, który chce być zbawiony, niechaj uważa, że reguła Świętego Benedykta mego dopuszcza im mieć potrzeby z skromnością, pożyteczne rzeczy, a nie zbyteczne, uczciwe i potrzebne, wszystkie rzeczy pokorne a nie pyszne.

Co bowiem znaczy kapica, tylko mieć nad inszych większą pokorę? Co zaś znaczy kaptur grubej kapice, tylko pogardę niejaką mieć przeciwko obyczajom świetckim? Ale czemu teraz Zakonnicy zażywają kapturów subtelnych, tylko że się wstydają podłych rzeczy, a żeby się zgadzali z światem? Co zaś za ozdobę ma ogon u kapy, i co z tego za pożytek, tylko nie jaka chluba i dworstwo przeciwko ozdobie zakonnej? Co zaś czyni kapa fałdowana, więcej a niżeli kapica, tylko żeby zakonnik tułając się ozdobniejszy, i zacniejszy zdał się być? Wszakże jednak choćby kappy podłej, i uczciwej zażywał dla jakiej przystojnej potrzeby, nic by to nie szkodziło obyczajom dobrym, ale przystojniejsza by była kapica pokory, aby każdy z habitu swego był poznany, którego by zakonu był zakonnik. Jeśliby zaś zakonnik chorował na głowę, albo żeby był zimnego przyrodzenia, nie zgrzeszył by jeśliby miał przystojne, i podłe odzienie pod kapturem kapicę, nie z wierzchu, bo by to był znak lekkości, i próżności.”

Odpowiedziała Święta Brygida: „O Panie! nie obrażaj się, że cię spytam. Izali oni bracia grzeszą, którzy zażywają habitu takiego z dozwoleniem starszych, i ze zwyczaju postanowienia przodków?” Której odpowiedział Pan Bóg: „Dyspensacja dobra jest, jeśli z dobrej intencjej pochodzi; albowiem niektórzy dyspensują żarliwością sprawiedliwości, drudzy z fałszywego pożałowania, i z nieuczciwego dopuszczenia. Drudzy z lekkości obyczajów swoich, i z afektu aby się podobali ludziom. Drudzy dyssymulują to, bo nie mają Boskiej miłości. Ale u mnie jest ona dyspensacja wdzięczna, która nie przeciwia się pokorze: i ono pozwolenie ważne jest które potrzebne rzeczy dopuszcza, a zbytków i w najmniejszych rzeczach zakazuje.”

Jeszcze pytała Święta Brygida: „O Panie Boże mój! co jest, jeśli którzy nie wiedzą, co by lepszej, i przystojniejszej było w regule, izali też i oni grzeszą?” Odpowiedział Chrystus: „Jakoż może nie wiedzieć Profesor reguły, która na każdy dzień bywa czytana, i słyszana? z której się naucza zakonnik pokornym, i posłusznym być, i habit mieć z podłych rzeczy nie z miękkich, i habitu zażywać przykładnego, nie pysznego. Albo którego sumienie tak przestronne jest, żeby się nie rozumiał być Profesorem pokory, i całego ubóstwa? Przeto on jest zakonnikiem Świętego Benedykta, który więcej posłuszny jest regule, aniżeli ciału; który ani habitem, ani obyczajami nikomu się podobać nie pragnie, tylko samemu Panu Bogu, który na każdy dzień pragnie umrzeć, i gotuje się na zejście z tego świata, stara się jaki by oddał rachunek z reguły Świętego Benedykta.”