Księga 3, rozdz. 12

Mówi Oblubienica Chrystusowi modląc się y wylewając łzy za Biskupem przerzeczonym, y o odpowiedzi Chrystusa, y Panny Najświętszej, y Świętej Agnieszki Oblubienicy uczynionej.

Rozdział 12

„O Panie mój! Wiem, że żaden nie wnidzie do Nieba, chybaby go pociągnął Ojciec. Przeto o Ojcze najłaskawszy! pociągnij do siebie tego Biskupa chorego. Ty zaś Synu Boży, ratuj o to się starającego. Ty też Święty Duchu napełnij miłością twoją Biskupa oziębłego, y obnażonego.” Odpowiedział Ojciec: „Jeśli ciągnący jest mocny, rzecz zaś którą ciągną jeśli nazbyt ciężka, bardzo się prędko rozproszy to y wniwecz obróci. Jeśli zaś ten, którego ciągną jest związany, tedy nie może ratować ani siebie samego, ani ciągnącego, a jeśli ten, którego ciągną jest nieczysty, tedy jest brzydki ku wyciągnieniu, y dotknieniu. Tak ten Biskup sporządzony jest, jako ów, który stoi w gościnie myśląc z sobą, którą by się miał drogą udać?”

Odpowiedziała Oblubienica: „O Panie mój! ażasz nie napisano jest, że żaden na tym świecie nie trwa statecznie? ale albo na lepsze rzeczy udaje się, albo na gorsze.” Odpowiedział Bóg Ojciec: „Oboje się to mówić może, albowiem każdy człowiek na tym świecie jakoby między dwiema drogami stoi, to jest, wesela y boleści. Frasuje się ze strachu wiecznego karania, pragnie otrzymać wesele niebieskie, ale jednak przykro mu się to zda tą drogą która wiedzie ku weselu, doskonale iść: idzie zaś człowiek, kiedy za tymi idzie, ku czemu ma gorętszą wolą.”

Po tym mówiła Błogosławiona Agnieszka: „Ten Biskup tak był sporządzony, jako ów, który stał, jakoby między dwiema drogami, wiedząc o jednej, że na początku jest bardzo ciasna, a na końcu bardzo wesoła. O drugiej zaś wiedząc że do czasu jest ucieszna, ale na końcu ma głębokość nienasyconą, y bardzo bolesną. Gdy tedy podróżny myśląc o tych drogach, cieszyłby się idąc drogą na początku wesołą, obawiając się jednak onej nienasyconej głębokości, y taka nań myśl przypadła: 'Jest' mówi 'nie jaki zysk na tej drodze uciesznej, jeśli go znajdę długo bezpiecznie chodzić mogę, a gdy się przybliżę do końca, y onej głębokości jeśli znajdę zysk, nic mi nie będzie szkodziło.' Y chodząc bezpiecznie na onej drodze, gdy przyszedł do głębokości upadł dziwnie, bo zbioru, jako myślił, nie znalazł.

Takiego rozmyślania ludzi wiele się dzisiejszych czasów znajduje, którzy myśląc tak z sobą: 'Ciężka rzecz jest,' mówią, 'iść drogą ciasną, trudna jest opuścić wolą własną y dostojeństwa,' a tak kładą sobie nadzieję fałszywą, y niebezpieczną, mówiąc: 'Że jest długi żywot nasz, miłosierdzie Boże jest bardzo wielkie, świat ten ucieszny jest, y na uciechę stworzony. Przeto nic to nie wadzi, jeśli na czas zażyję świata według woli mojej, bo na końcu żywota iść chcę za wolą Bożą. Jest bowiem zysk niektóry tego świata drogi, to jest, skrucha, y spowiedź, którą jeśli otrzymam, zbawion będę.'

Taka myśl, to jest, chcieć grzeszyć aż do końca, a na ten czas spowiadać się, jest bardzo słaba nadzieja, bo niewiedzą kiedy upadną z tej świata: a choć przy ostatniej godzinie dodaje niektórym Bóg takiej żalu, ale że prędki koniec, dla tego żadnym sposobem nie mogą znaleźć dostatecznej skruchy, co się słusznie dzieje, niech cieli bowiem przypatrować się przyszłemu nieszczęściu gdy mogli, ale w rozumie, y odkładaniu swoim położyli czas miłosierdzia Bożego: ani zakładali końca czynić grzechom przed tym, niż ich był mógł grzech cieszyć; podobnym sposobe y ten Biskup stanął między temi dwiema drogami.

Teraz zaś przybliża się do drogi ucieszniejszej ciała, y ma przed sobą jakoby trzy listy, które przeczytał. Pierwszą kartę czytał bardzo miłe y ustawicznie. Drugą kartę pod czas, ale nie z uciechą. Trzecią kartę rzadko, y to z żalem. Pierwsza karta, są to bogactwa, y godności, którymi się cieszy, druga karta jest bojaźń piekła, y przyszłego sądu, którym się bardzo turbuje. Trzecia jest miłość Boża, y bojaźń Synowska, która się  rzadko otwiera. Gdyby bowiem upatrował co dla niego Bóg uczynił, y co dla niego wyłożył, nigdyby miłość Boża w sercu jego nie zagasła.”

Odpowiedziała Oblubienica: „O Pani! proś za nim;” a w tym Błogosławiona Agnieszka rzekła: „Co czyni sprawiedliwość, tylko sąd, co zaś miłosierdzie jest, tylko żeby przywabiło?” A za tym Matka Boża rzekła: „Tak powiedz Biskupowi temu: Bóg choć wszytko może uczynić, jednak człowiek ma też osobą swą na to robić, aby się strzegł grzechu, a miłość Boską otrzymał; albowiem trzy rzeczy są, które prowadzą do ustrzeżenia się grzechu, a trzy rzeczy powabiające są, które prowadzą do otrzymania miłości Bożej. Trzy rzeczy są, przez które uchodzi człowiek grzechu. Pokuta doskonała. Po wtóre przedsięwzięcie dobre więcej ich nie popełniać. Po trzecie poprawić się w życiu swoim według rady onych, których widzi że wzgardzili światem. Trzy uczynki zaś ku otrzymaniu miłości Bożej są, Pokora, miłosierdzie, y praca miłości: albowiem choćby ktokolwiek dla otrzymania miłości nie mówił, tylko jeden Pacierz, prędzej by się przybliżył do niego skutek miłości Bożej.

O drugim Biskupie, o którymem pierwej powiedziała, teraz ostatnie zdanie opowiadam ci, że mu się zdadzą przekopy bardzo szerokie ku przeskoczeniu, mury nazbyt wysokie ku w stąpieniu, kłotki mocne ku złamaniu: Przeto stoję ja, y czekam go ale on obrócił głowę swą na sprawy trojakich ludzi, na których z uciechą patrząc, uważa, że pierwsi z nich tańcują, którym on powiada, 'że mi się podoba słuchać was, poczekajcie mię.' Drudzy stoją, aby się przypatrowali, tym on mówi: 'podoba mi się na to patrzyć, bo mię te rzeczy bardzo cieszą.' Trzeci weselą się y odpoczywają, y z tymi on też szuka odpoczynku, y godności swej.

Ale co to jest tańcować na świecie? tylko z jednej uciechy doczesnej przenosić się do inszej, z jednego apetytu godności, wstępować na inszy. Co zaś jest trwać, y myślić? tylko od rozmyślania o Boskich rzeczach serce odwrócić, a o zgromadzeniu y rozdawaniu rzeczy doczesnych myślić. Co zaś jest odpoczywać, tylko ciała swego mieć odpoczynek? Te tedy trzy tłuszcze uważając, już wstąpił na górę wysoką, ale na przesłane do siebie słowa moje ode mnie nic nie dba, ani na ono zamknienie słów moich nie dba, że jeśli on będzie trzymał obietnicę swoje, y ja też spęłnię moje.”

Odpowiedziała Oblubienica: „O najłaskawsza Matko Boża nie od chodź od niego!” Której Matka Boża rzekła: „Nie odejdę aż ziemia przyjmie ziemie, y owszem bardziej jeśliby połamał kłotki, zabłegę mu jako służebnica, y będę go ratowała jako Matka.” Y przydała Matka Boża: „Ty Córko! myślisz coby była za zapłata onego Kanonika Aureliańskiego, gdyby się był on jego Biskup nawrócił? Odpowiadam tobie: Jako ty widzisz że ziemia rodzi zioła y kwiatki różnych kształtów, y różnych rodzajów, tak gdyby każdy człowiek od początku świata statecznie stał w stanie swoim, wszyscy by otrzymali sławną zapłatę, bo wszelki który w Bogu jest, przenosi się z jednego wesela na drugie, nie żeby jaka teskność była w jakiem weselu, ale że ustawicznie przymnaża się większej uciechy, y wesele nie wymowne ustawicznie się odnawia.”

OBJAŚNIENIE

Ten był Biskup wexioński, który gdy był w Rzymie; bardzo się frasował o swoim powróceniu. Tedy usłyszała Ś. Brigitta w Duchu: „Powiedz Biskupowi temu, że zabawa tego, albo dłuższe mieszkanie w Rzymie jest mu pożyteczniejsze, aniżeli pospieszenie się, ci też, którzy z jego towarzystwa już ujechali, pójdą za niemi. Prze to gdy się powróci do Ojczyzny swojej, słowo moje znajdzie prawdziwe.”

Co się tak wszystko spełniło. Albowie powracający znalazł Króla pojmanego y wszystko Królestwo sturbowane, ci też którzy z towarzystwa przed niem ujechali, przeszkodzono im na drodze, z daleka za niem następowali. „Wiedz też o tym że ona Pani, która w towarzystwie z Biskupem, zdrowa się wróci, ale Ojczyźnie swej nie umrze.” Y tak się stało, albowiem drugi raz szła do Rzymu, y tam umarła, y pogrzebiona jest.

TAKŻE O TYMŻE BISKUPIE

Gdy Pani Brigitta zstąpiła z góry Garganu, do miasta Mafredoniej w Królestwie Apoleńskim, tenże Biskup będąc w towarzystwie Paniej Brygitty, gdy się przypadek stał na górze, że zpadszy z konia tak ciężko że dwie kości złamał sobie, który z rana gdy Pani Brigitta miała jechać do Ś. Mikołaja z Baru, wezwał jej do siebie, mówiąc: „O Pan(?) bardzo mi ciężko będzie mieszkać tu bez waszej obecności, y jest też to wam bardzo przykra, przy mnie się tak długo bawić, a najwięcej dla tych ludzi nadchodzących. Proszę was, dla miłości Jezusa Chrystusa abyście się modlili za mną do Boga, y dotknęli się boku, w którem boleść tak wielką ponosze; mam bowiem nadzieję, że przez dotknienie ręki waszej, uśmierzy się boleść moja.”

Która dla wielkiego użalenia się nad niem, zalawszy się łzami, rzekła: „O Panie mój! o mnie rozumieją coś wielkiego, co ja nie jeste, albowie ja jestem grzesznica największa przed Majestatem Bożym; przecie jednak wszyscy prosić będziemy Boga, a on na wiarę waszę odpowie.” Uczyniwszy tedy modlitwę gdy powstała, dotknęła się Boku Biskupiego, mówiąc: „Niech cie uzdrowi Pan Jezus Chrystus.” A natychmiast zaraz boleść ustąpiła, y wstawszy Biskup naśladował Paniej przez wszystke drogę aż(?) zwrócił się do Rzymu.