Księga IV, Rozdział 74

Słowa Chrystusowe do Oblubienice, i Jana Chrzciciela do Chrystusa onego wychwalając, i przed nim nabożne modlitwy swoje wylewając za Chrześcijany, a najbardziej za jednego żołnierza, który za modlitwami jego, przez ręce jego, i Panny Najświętszej, i Piotra, i Pawła jest przezbrojony w duchowną zbroję, to jest, cnotami uzbrojony i uczczony. I co się przez wszelakie oręża cielesne o każdym z osobna znaczy, i o dobrych modlitwach.

Rozdział 74

Syn Boży mówił do Oblubienice, mówiąc: „Ty postanowiłaś dnia dzisiejszego u siebie, że lepsza by rzeczy była uprzedzić, aniżeli być uprzedzoną; tak ja uprzedziłem cię słodkością łaski mojej, aby diabeł nie panował nad duszą twoją.”

I natychmiast pokazawszy się Jan Chrzciciel, rzekł: „Błogosławiony ty bądź Boże, który jesteś przed wszystkimi rzeczami, z którym żadnego nigdy nie było Boga, i dla którego żaden nie był, i po którym żaden nie będzie, bo ty jesteś, i byłeś wiekuiście jeden Bóg, ty jesteś prawda obiecana od Proroków, z którego ja jeszcze nie urodziwszy się, weseliłem się, i którego pokazując jaśniej poznałem. Ty jesteś wesele nasze, i chwała, ty żądza nasza, i zażywanie: bo widząc ciebie, napełniamy się wdzięcznością niewypowiedzianą, której żaden nie zna, tylko ten który kosztuje. Ty jesteś sama miłość nasza, i nie dziw, że miłujemy ciebie, bo ty będąc samą miłością, nie tylko miłujących ciebie miłujesz, ale też (gdyż jesteś Stwórca wszystkiego) i tym oddajesz miłością, którzy ciebie nie chcą widzieć. Teraz tedy Panie mój, że bogatymi jesteśmy z ciebie, i w tobie prosimy cię, abyś dał z bogactw naszych duchownych tym, którzy nic bogactw nie mają, żeby jako my weselimy się w tobie nie z naszych zasług, tak też niechaj ich wiele mają uczestnictwo w dobrach naszych.”

Odpowiedział Chrystus: „Ty za prawdę jesteś najwyższym członkiem z głową, i to co jest około głowy. Ale jednak wargi twoje bliższe są, i zacniejsze. Tak i ja wszystkich głową jestem, Matka zaś moja jako wargi, po tym Aniołowie. Ty zaś, i Apostołowie moi, jako pacierze w grzbiecie, bo nie tylko mnie miłujecie, ale też i tych, którzy mię miłują podwyższając ich czcicie. Przeto ta gruntowna rzecz jest, jakom powiedział, że uczynki, które ja czynię, i wy czynić będziecie, i wola wasza, jest wola moja. Jako bowiem nie rusza się głowa cielesna bez członków, tak też ani w waszym duchownym złączeniu, i jedności nie masz nic, co byście chcieli, a nie mogli, ale wszystko możecie cobykolwiek każdy z was chciał. Przeto niech się to stanie, o co prosicie.”

Po onej mowie Jan Święty jednego żołnierza jakoby na poły umarłego, postawił w pośrodku, i rzekł: „O to Panie! o to ten który tu stoi, poślubił ci służyć, ale nie może; bo nie zbrojny jest, i słaby; ja zaś ze dwóch przyczyn powinienem go ratować, częścią dla zasług rodziców, częścią też dla miłości, którą on ma ku mnie, mając mię w wielkiej uczciwości. Więc dla ciebie samego daj mu szaty żołnierskie, aby się nie pokazywało zawstydzenie nagości jego.” Odpowiedział Pan: „Daj mu co chcesz, i przyodziej go jako się tobie podoba.”

Tedy rzekł Jan Święty: „Chodź sam synu mój, a weź ode mnie pierwsze szaty żołnierskiej twojej, które otrzymawszy, snadniej będziesz mógł uczący znieść insze żołnierskie odzienie. Do żołnierza zaś przynależy mieć blisko ciała to co jest miękkiego, to jest kaftan; w ten cię tedy przyoblekę, bo się tak podobało Bogu; jako bowiem cielesny kaftan miękki jest i lekki, tak duchowny kaftan jest, mieć Pana Boga miłośnego w duszy, i słodkiego w afekcie; słodkość zaiste do Pana Boga pochodzi ze dwóch rzeczy, to jest, z uważania dobrodziejstw Bożych, i z rozmyślania grzechów dopuszczonych. Te dwie rzeczy ja będąc dziecięciem miałem.

Upatrywałem zaiste, jakową mię Pan Bóg uprzedził łaską, jeszcze nie narodzonego, jako wielkim błogosławieństwem ubłogosławił mię po narodzeniu, a upatrując to, wzdychałem co bym godnego mógł oddać Panu Bogu mojemu. Upatrzyłem też omylność świata tego, i dla tego bieżałem na puszczą, gdzie tylko słodki mi był Pan Bóg, Chrystus Jezus, tak że wszystkie rzeczy były mi obrzydzeniem do myślenia, i bardzo ciężkie do pożądania. Podźże tedy żołnierzu, a przyoblecz się w ten kaftan, bo insze ubiory będą dane czasu swego.”

Po tym pokazał się Błogosławiony Piotr Apostoł mówiąc: „Jan Święty dał ci kaftan, ja zaś którym ciężko upadł, alem powstał mężnie, uproszę tobie Pancerz, to jest Boską miłość, jako bowiem pancerz z wielu kołek żelaznych bywa złożony, tak miłość Boska, broni przeciwko strzałom nieprzyjacielskim, i człowieka czyni bezpiecznym na znoszenie następujących złych rzeczy. Chętliwym go czyni ku czci Bożej, gorającego na pracą Boską, niezwyciężonego w przeciwnościach, cierpliwego w nadzieje, i trwającego w zaczętych rzeczach. Te tedy pancerz ma się świecić jako złoto, ma być mocny jako stal i żelazo; bo każdy człowiek miłość mający, ma być ważny jako złoto, przez cierpliwości w przeciwnościach, ma się świecić przez mądrość, i uważanie, aby nie w padł w heretyctwo, miasto zupełnej wiary; i w wątpliwie rzeczy za pewne. Ma też być pancerz mocny jako żelazo, bo jako żelazo uśmierza wszystkie rzeczy, tak człowiek będąc w miłości niech umie upokarzać tych, którzy się sprzeciwiają wierze, i dobrym obyczajom, niechaj nie ustępuje dla obmowy niechaj się nie nachyla przyjaźni, niechaj nie topnieje dla wygody swojej doczesnej, niechaj nie dyssymuluje dla pokoju ciała, niechaj się nie lęka dla śmierci, bo żaden nie może odjąć żywota, tylko za dopuszczeniem Bożym. Wszakże aczkolwiek pancerz z wielu bywa złożony ogniwek, przecie jednak dwie są najprzedniejsze ogniwka, z których pancerz miłości bywa złożony. Pierwsze tedy miłości ogniwko, jest poznanie Boga, i częste upatrywanie Boskich dobrodziejstw, i przykazania, żeby wiedział człowiek co ma czynić Bogu, co bliźniemu, i co światu. Drugie ogniwko, jest hamowanie własnej woli dla Boga; wszelki bowiem, który Pana Boga zupełnie, i doskonale miłuje, nic sobie samemu wedle woli swojej (co przeciwko Bogu jest) nie zachowuje. O to synu ten pancerz daje tobie Bóg, i ja zasłużyłem go tobie uprzedzony miłością Bożą.”

Po tym pokazał się Błogosławiony Paweł, mówiąc: „O synu! Piotr Święty najwyższy pasterz owieczek Chrystusowych, dał tobie pancerz, ja zaś z miłości Bożej dam tobie kaftan, który jest miłością do bliźniego, to jest chętliwie za wspomożenie łaski Bożej chcieć umrzeć dla zbawienia bliźniego. Jako bowiem w kaftanie jest wiele przekładania, i przeszywani, i sztuk złączenia, tak w miłości bliźniego wiele jest cnót: wszelki bowiem, który miłuje bliźniego, powinien naprzód żałować, że wszyscy którzy są odkupieni Krwią Jezusa Chrystusa, nie oddają Panu Bogu miłości. Po wtóre potrzeba żałować, że Święty Kościół, Oblubienica Boża nie stoi w swoim własnym i chwalebnym rozrządzeniu. Po trzecie, że mało tych jest, którzy rozmyślają Mękę Bożą z gorzkością, i miłością. Po czwarte ma z pilnością upatrywać, żeby bliźni jego nie był skażony, jego jakim złym przykładem. Piąte dawać bliźniemu swemu dobra swoje szczodrze, i modlić się zań do Pana Boga, żeby we wszelakim dobrym postępował i do końca przychodził. Albowiem człowiek miłujący, gdyby obaczył bliźniego utrapionego, ma go cieszyć słowy uciesznymi: uciśnionego zaś przeciw sprawiedliwości powinien bronić, nie mocnych nawiedzać, więźniów wykupować, ubogich się nie wstydać, w prawdzie zawsze się kochać, nad miłość Bożą nic sobie nie przekładać, od sprawiedliwości nigdy nie odstępować. W taki kaftan ja byłem przyobleczony, który przed oblicznością Królów, i Książąt nie wstydziłem się prawdy mówić, i dla zbawienia bliźniego byłem gotowy umrzeć.”

Po tym pokazała się Matka Boża, i rzekła temu żołnierzowi, mówiąc: „Czegoż ci jeszcze nie dostaje synu?” A on odpowiedział: „Głowa nie ma przyłbice.” I rzekła Matka miłosierdzia do Anioła stróża jego dusze: „Co za pożytek miała dusza z straży twojej, albo co masz pokazać Panu naszemu?” Odpowiedział Anioł: „Mamci nie które luboć małe nie co są; albowiem pod czas czynił jałmużnę, i czytał nie jakie modlitwy z miłości Bożej, pod czas też wolą swoje własną pokładał pod wolą Bożą, prosząc szczyrze Pana Boga, żeby mu zbrzydził świat, a Pan Bóg, żeby był u niego w największej miłości.” Odpowiedziała Matka: „Dobra rzecz jest cokolwiek przynieść, przeto chcemy uczynić, jako dobry złotnik czyni, który robiąc robotę znaczną ze złota, jeśli by mu nie dostawało złota, prosi wspomożenia od przyjaciół tych, którzy mają, której wszyscy mający złoto wspomagają, aby dokonał roboty swojej. Który zaś robi robotę błotną, któż mu da złota swego? Gdyż nie przystojna rzecz jest, mieszać złoto z błotem. Przeto wszyscy Święci bogaci we złoto, zasłużą tobie ze mną przyłbicę, którą masz mieć; ta zaś przyłbica, jest wola podobać się samemu Panu Bogu. Jako bowiem przyłbica broni głowy od postrzałów, i uderzenia, tak wola dobra i sama do Boga broni duszę, aby pokusy czartowskie nie przemogły onej, a Pana Boga wprowadza do dusze. Tak on miał Święty Jerzy, i Maurycy, i wiele inszych, i owszem i on Łotr który wisiał na Krzyżu, bez której żaden fundamentu dobrego nie położy, i nie przyjdzie do korony. W tej tedy przyłbicy mają być dwie dziurze przed oczyma, którymi mają upatrywać następujące rzeczy; a to jest uwaga tych rzeczy, które masz czynić, i przestroga, które masz opuszczać, bo bez uważenia, i rozmyślania wiele trzy rzeczy złych bywa na końcu, które na początku zdadzą się być dobre.”

Po tym rzekła Matka do żołnierza: „Czegoż ci jeszcze nie dostaje synu?” A on odpowiedział: „Ręce gołe są, i nie mają oręża.” Któremu Matka rzekła: „Ja wspomogę  cię, żeby ręce nie były gołe. Przeto jako dwie są ręce cielesne, tak też dwie są ręce duchowne. Prawa tedy ręka którą trzeba trzymać miecz, znaczy uczynek sprawiedliwości, w którym mają być pięć cnót, jako pięć palców. Pierwsza, żeby wszelki sprawiedliwy, przestrzegając się zwłaszcza żeby abo co w mówieniu, albo w sprawowaniu, albo w przykładzie nie pokazało się, co by mogło bliźniej obrazić, aby gdy w sprawiedliwości strofuje, albo naucza inszych nie psował obyczajami nierządnymi. Druga jest, nie czynić sprawiedliwości, albo uczynku sprawiedliwości dla faworu ludzkiego, albo dla pożądliwości świata, ale dla samej miłości Bożej. Trzecia jest nie lękać się nikogo przeciwko sprawiedliwości, ani dissymulować co dla przyjaźni, i nie nakłaniać się od sprawiedliwości dla ubogiego, albo bogatego przyjaciela, albo nieprzyjaciela. Czwarta jest chętliwie chcieć umrzeć dla sprawiedliwości. Piąta jest, nie tylko czynić sprawiedliwości, ale też mądrze miłować sprawiedliwość tak, żeby i w sądzie było miłosierdzie, i sprawiedliwość, i żeby inaczej był karany ten, który mniej grzeszy, a inaczej który więcej, inaczej też który grzeszy z niewiadomości, a inaczej który grzeszy umyślnie, albo ze złości. Kktobykolwiek tedy te pięć palców miał, ma się strzedź żeby nie zstępił miecza niecierpliwością, ani rozkosz świetcka aby go nie zdjęła, albo nie opatrzność nie złamała, albo lekkość umysłu nie szpeciła.

Lewa zaś ręka, jest modlitwa Boską, która też będzie miała pięć palców. Pierwszy jest, mocno wierzyć artykułom wiary o Bóstwie, i o Człowieczeństwie, a wszystko sprawując wierzyć, co Kościół Święty Oblubienica Boża, wyznawa. Druga jest, nie chcieć wiadomie grzeszyć przeciwko Bogu, a przeszłe grzechy z skruchą, i dosyć uczynienie zgładzać. Trzeci, modlić się do Pana Boga, aby miłość cielesna obróciła się w duchowną. Czwarty jest, nie dlaczego inszego żyć na świecie, tylko żeby Panu Bogu wyrządzać część, i grzechów pozbywać. Piąty jest, nic o samym sobie nie rozumieć ale się zawsze brać do Pana Boga, i śmierci każdej godziny oczekiwać.

O to synu! te są dwie ręce, które masz mieć; prawa, to jest w której masz nosić miecz sprawiedliwości. Lewa zaś modlitwy, którą masz prosić wspomożenia od Boga, żebyś nigdy nie ufał swojej sprawiedliwości, żebyś też nie był przeciwko Panu Bogu swawolnym.”

Po wtóre pokazała się Pana Maryja, i rzekła żołnierzowi: „Czegoż jeszcze nie dostaje synu?” Odpowiedział on: „Zbroje na nogi.” A ona: „Słuchaj ty żołnierzu niegdy świetcki, ale już teraz mój, wszystkie rzeczy (którekolwiek są na niebie, i na ziemi) stworzył Bóg, ale między wszystkimi ziemskimi godniejsze i piękniejsze jest stworzenie dusza, która podobna jest w imaginacjach swoich woli dobrej. Jako bowiem z drzewa wychodzi wiele latorośli; tak z dusze duchownej twojej ćwiczenia i uczynku pochodzi wszelaka twoja doskonałość. Przeto żebyś dostał sobie zbroje na nogi, wola dobra za wspomożeniem łaski Bożej ma być początkiem, w której dwojakie mają być upatrowania, jako dwie nodze na fundamencie złotem. Pierwsza tedy noga dusze doskonałej, jest uwarzenie takowym sposobem, to jest, że nie ma chcieć grzeszyć przeciwko Bogu, choć by też nie było karania za to. Druga noga jest, dobre uczynki czynić, choćby też wiedział że ma być potępiony dla wielkiej cierpliwości, i miłości Bożej. Kolana zaś dusze są wesołość, i mężność dobrej woli; jako bowiem kolana nachylają się i nakłaniają do chodzenia nóg. Tak wola dusze ma się nakłaniać i hamować wedle rozumu do woli Bożej. Napisano bowiem jest, że duch, i ciało, walczą przeciwko sobie. Przeto i Paweł Święty powiada: 'Nie co chcę dobrego, to czynię.' Jakoby rzekł: 'Nie które dobre rzeczy chcę wedle dusze, ale nie mogę dla ułomności ciała, ale i chociaż pod czas mogę czynić, to nie z wesołością.' Cóż tedy izali dla tego nie będzie miał zapłaty Apostoł że chciał, a nie mógł? albo że czynił dobrze, ale nie z wesołością? Żadnym sposobem; ale tym więcej przymnażało mu się korony dwojako. Naprzód od powierzchownego człowieka, bo mu było pracowite spracowanie dla ciała sprzeczającego się w dobrym. Po wtóre od człowieka wewnętrznego, bo nie miał zawsze pociechy duchownej. Przeto świetckich wiele pracuje docześnie, ale za tę pracą nie bywają koronowani; bo pracują za powodem ciała; która zaiste praca gdyby była z przykazania Bożego, nie tak by ją pilnie odprawowali.

Te tedy dwie nodze, to jest, nie chcieć grzeszyć przeciwko Bogu, i chcieć dobre uczynki czynić choćby za tym szło potępienie, mają być przezbrojone dwojaką zbroją, to jest, uważnym używaniem doczesnych rzeczy, i uważną żądzą do dostatnia niebieskich rzeczy. Uważne zaś używanie doczesnych rzeczy jest, mieć dobra na skromne swoje wychowanie, a nie na zbytek. Uważna zaś żądzą niebieskich rzeczy jest dobrymi uczynkami, i pracą chcieć dostać Niebieskich rzeczy. Człowiek bowiem przez niewdzięczność, i gnuśność odwrócił się od Boga, przeto przez pracą, i pokorę do Boga się trzeba nawrócić. Dla tego synu (żeś takich rzeczy nie miał) prośmy Świętych Męczenników, i Wyznawców którzy w takich bogactwach obfitowali, żeby też ciebie wspomogli.”

Tedy zaraz Święci Bożej pokazawszy się, rzekli: „O Pani Błogosławiona! Tyś nosiła Pana w sobie, i ty Pani jesteś wszystkich. Cóż jest czego byś nie mogła? albowiem co ty chcesz, to się zaraz stanie, wola twoja, zawsze jest nasza. Ty słusznie Matką miłości jesteś, bo wszystkich nawiedzasz miłości.”

Jeszcze pokazała się Matka Boża, i rzekła żołnierzowi: „Synu jeszcze nam nie dostaje tarczy. Do tarcze tedy dwie rzeczy przynależą, to jest, moc, i znak Pański, pod którym wojuje; tarcz tedy duchowna znaczy uważanie gorzkiej Męki Bożej, która ma być na lewym ramieniu wedle serca, że ilekroć umysł prowadzi do rozkoszy cielesnej. Potrzeba uważać siność, i Krew Jezusa Chrystusa ilekroć zaś kole i zasmuca umysł wzgardzą i przeciwność świata, masz rozpamiętywać ubóstwo, i naigrawanie Chrystusowe. Ilekroć zaś cię rozkoszuje część, i długi żywot ciała, masz rozpamiętywać gorzką Mękę, i śmierć Chrystusowe. Takowa tarcz ma mieć moc do trwania w dobrym, i szerokość miłości. Znak zaś na tarczy ma być ze dwóch farb, bo nie tak jaśniej, i dalej nie widzimy, jako gdy jaka rzecz dwiema farbami jasnymi bywa zmalowana. Dwie tedy farby, którymi tarcz uważania męki Bożej bywa ozdobiona, jest wstrzemięźliwość afektów nie porządnych, do tego czystość, i hamulec poruszenia cielesnego. Tymi albowiem dwiema, oświeca się niebo, i Aniołowie na to patrząc, spólnie się weseląc mówią: 'Oto znak czystości i towarzystwa naszego, powinniśmy tego Żołnierza ratować.' Czarci zaś widząc żołnierza w tarcza takimi znakami przyozdobionego, będą wołać: 'Co będziemy czynić o towarzysze? Ten Żołnierz straszny nam jest na potkaniu, śliczny w zbrojach, po bokach jego są oręża cnót, a z tyłu wojska Anielskie, po lewej stronie bardzo pilnego ma stróża, to jest Boga; w około ma pełno oczy, którymi parzy na złości nasze; walczyć w prawdzie przeciwko niemu możemy, ale na pohańbienie nasze, bo żadnym sposobem nie przemożemy!' O tak szczęśliwy jest takowy żołnierz, którego Aniołowie mają w uczciwości, i którego się czarci lękają, wszakże jednak synu, żeś tej tarcze nie otrzymał, prośmy Świętych Aniołów, którzy w duchownej czystości obfitują, aby cię ratowali.”

Po tym rzekła Matka Boża: „Synu, jeszcze nam nie dostaje miecza, a do miecza dwie rzeczy należą. Pierwsza, żeby miał dwoje ostrza; druga, żeby był dobrze wyostrzony. Miecz zaś duchowny, jest ufność w Panu Bogu do walczenia dla sprawiedliwości. Ta tedy ufność powinna mieć dwoje ostrza, to jest, prosty sznur sprawiedliwości w szczęśliwym powodzeniu, to jest po prawej stronie, a dziękczynienie w przeciwnym powodzeniu, jako to po lewej stronie. Taki miecz miał on Święty Job, który i w szczęśliwym powodzeniu ofiarował ofiary za syny, który był ojcem ubogich, i drzwi jego podróżnym nie były zamknione, który w próżnościach nie chodził, ani pragnął cudzych rzeczy, ale bał się Pana Boga, jako siedzący nad nawałnością morską. Dziękował też w przeciwnym powodzeniu, kiedy pogubił syny, i dobra, kiedy był sromocony od żony, i zarażony wrzodem złym, cierpliwie znosił, mówiąc: 'Pan dał, Pan wziął, niechże za to będzie błogosławiony.'

Ten też miecz ma być dobrze wyostrzony, wniwecz obracając tych, którzy walczą przeciwko sprawiedliwości. Jako Mojżesz, i Dawid, mając żarliwość zakonu, jako Finees, mówiąc bez bojaźni statecznie, jako Eliasz, i Jan Chrzciciel. O jako wielu teraz jest ten miecz stępiony na zbyt! Którzy choć mówią słowem, palcem nie poruszają szukając przyjaźni ludzkiej, a chwały Bożej nie pilnują. Przeto żeś takiego miecza nie miał, prośmy Patriarchów, i Proroków, którzy takową ufność mieli, a będzie nam dana wiernie.”

Po tym pokazała się Matka Boża mówiąc żołnierzowi: „Jeszcze synu tobie potrzeba odzieży na zbroje, która broni zbroje, żeby nie rdzewiała, i żeby od deszczu nie była zaszpecona. Ta tedy odzież jest miłość chcieć umrzeć dla Pana Boga, do tego jeśli by podobna rzecz była bez obrazy Bożej, odłączyć się od Boga dla zbawienia braćiej. Ta miłość okrywa wszystkie grzechy, zachowuje cnoty, hamuje gniew Boży, wszystkie rzeczy czyni podobne, straszy czarty, weselem jest Anielskim. Ta tedy odzież ma być z wierzchu świetna jako złoto, wewnątrz biała: bo gdzie żarliwość Boskiej miłości jest, tam wszelaka czystość znajduje się; w takiej miłości obfitowali Apostołowie; przeto ich potrzeba prosić, aby cię wspomogli.”

Jeszcze pokazała się Matka Boża, mówiąc: „Synu potrzeba jeszcze konia, i siodła. A tak przez konia rozumie się duchowne Chrzest. Jako bowiem koń niesie człowieka na odprawienie jakiej drogi mając nóg cztery; tak Chrzest, który się przez konia rozumie, niesie człowieka przed obliczność Bożą, mając cztery sztuki duchowne. Pierwsza jest, że ci, którzy się chrzczą, bywają wybawieni od diabła i oddawają się do przykazania, i służby Bożej. Druga jest, że bywają oczyszczeni od grzechu pierworodnego. Trzecia jest, że się stawają synami Bożymi, i spół dziedzicami. Czwarta jest, że się im Niebo otwiera.

Ale o jak wiele tych jest! którzy przyszedłszy do lat rozumu, kładą na konia tego (to jest Chrzest) wędzidło, i prowadzą go drogą fałszywą. Na ten czas zaiste droga Chrztu prosta jest, i idzie się nią prosto, kiedy człowiek przychodząc do lat rozumu, ćwiczy się, i zachowuje w dobrych obyczajach. A kiedy człowiek przychodzi do lat rozumu, i uważa pilnie, co na chrzcie obiecał, i trzyma wiarę, i miłość Bożą nie naruszoną. Ale na ten czas odchodzi od drogi prostej, i kładzie wędzidło, kiedy świat, i ciało przekłada nad Boga. Siodło zaś końskie, to jest, chrztu Świętego, jest skutek gorzkiej Męki, i śmierci Jezusa Chrystusa, przez który Chrzest otrzymał skutek; co albowiem jest woda, tylko żywioł? Jak skoro się wylała Krew Boża, przyszło do żywiołu słowo Boże, i moc wylania krwie Bożej, i tak woda chrztu Świętego przez słowo Boże, stała się przejednaniem człowieka, i Boga, bramą miłosierdzia, wygnaniem czartów, drogą Niebieską, i odpuszczeniem grzechów. Przeto kto by się chciał chlubić w mocy Chrztu Świętego, niech w przód uważy gorzkości postanowienia chrztu skutek. Iż gdyby się umysł ludzki przeciwko Bogu podniósł, niechaj sobie pomyśli, jako gorzko odkupiony jest, ilekroć też ślub chrztu Świętego przestąpił, i coby za takie przestępstwo zasłużył.

Przeto żeby człowiek mocno na siedle chrztu Świętego jeżdżąc, siedział, potrzeba żeby miał dwoje strzemion, to jest, dwojakie uważanie na modlitwie. Naprzód ma się tak modlić: 'O Panie Boże wszechmogący! Błogosławiony ty bądź, któryś mię stworzył, i odkupił. I gdym był godzien potępienia w grzechach moich, folgowałeś mi, i do pokuty przyprowadziłeś mnie. Wyznawam Panie przed Majestatem twoim wszystko, cokolwiek dałeś mi do zbawienia, marnie to potraciłem, to jest czas pokuty mojej w próżnościach, ciało w zbytkach, łaskę chrztu Świętego w pysze, i wszystkie rzeczy umiłowałem bardziej, niźli Ciebie Stwórcę, i Odkupiciela, i karmiciela, i konserwatora mego. Przeto miłosierdzia twojego proszę, bo nędzny jestem z samego siebie, i że nie poznałem łaskawej cierpliwości twojej w sobie, nie lękałem się strasznej sprawiedliwości twojej, nie uważałem co ci miał odpowiedzieć na niezliczone dobrodziejstwa twoje, alem cię przeciwko sobie pobudzał co dzień moimi złymi sprawami. Przeto nie mam tylko jedno słowo do ciebie, to jest, zmiłuj się nade mną Boże według wielkiego miłosierdzia twego.'

Druga modlitwa niechaj będzie taka: 'O Panie Boże wszechmogący! Wiem że wszystkie rzeczy mam od ciebie, i bez ciebie nie mam nic, ani mogę mieć, tylko to, com ja sam uczynił, to jest grzech. Przeto proszę pokornie miłosierdzia twego, żebyś się nie według grzechów moich ze mną obchodził, ale według wielkiego miłosierdzia twego, i poślij mi Ducha twego Świętego, który by oświecił serce moje, i utwierdził mię na drodze przykazań twoich, abym w tym, com za łaską twoją poznał, dotrwać mógł, i żadnym pokusami od Ciebie nie był oddalony.' Przeto synu, żec tego nie dostaje, prośmy onych, którzy Mękę Bożą z gorzkością głęboką zakopali w sercu swoim, aby ci uczyli takiej miłości.”

Po takiej rozmowie natychmiast pokazał się jakoby jeden koń zgotowany, i ubrany w ubiory złote, i rzekła Matka: „Ubiór tego konia znaczy dary Ducha Świętego, które na chrzcie bywają dane. We chrzcie zaiste (bądź by przez dobrego, bądź przez złego sprawce był odprawowany) bywa odpuszczony grzech pierworodny, przymnaża się łaska, i wszelaki grzech bywa opuszczony, bywa dany Duch Święty na zakład, Aniołowie dla straży, Niebo na dziedzictwo.

Oto synu te są ubiory duchownego żołnierza, w które gdy się kto przybierze weźmie żołd on niewypowiedziany, którym kupujemy rozkosz wieczną, część spokojną, wieczne bogactwa, i żywot bez końca.”

Ten Żołnierz był Pan Karol, Syn Świętej Brygidy.