Księga IV, Rozdział 70

Słowa Matki Bożej do Córki, porządnie mękę Syna swego najmilszego pokazujące, i o urodzie, i piękności ciała tegoż Syna jej.

Rozdział 70

Matka Boża mówi: „Gdy następowała męka Syna mego, łzy byli w ozach jego, i pot w ciele dla bojaźni męki. I jak prędko odszedł ode mnie, jużem go więcej nie widziała, aż był prowadzony do biczowania. Na ten czas go o ziemię uderzyli, po niej go okrutnie włóczyli, i że ledwo z głowy zęby nie powypadali, którego tak okrutnie po szyi kowali, i twarz jego bili, że ten dźwięk aż do uszu moich dochodził.

Po tym (gdy rozkazał kat) sam się z odzienia rozwlókł dobrowolnie, trzymając się słupa, powrozem był przywiązany, i biczami ostrymi (w których było gwoździ bardzo pełno) bito, które ciało jego okrutnie podrapali. Na pierwsze tedy, uderzenie ja zaraz omdlałam, a po tym do siebie troszeczkę przyszedłszy wszystko ciało jego zranione widzę, bo wszytek był nagi gdy go biczowano; tedy jeden z nieprzyjaciół jego, stojąc przy katach, mówił: 'Chcecie człowieka tego zabić bez sądu, i chcecie sami być przyczyną śmierci jego?' a to wyrzekłszy odciął powróz.

Będąc tedy Syn mój odcięty od słupa, naprzód do odzienia swego udał się, ani na ten czas dopuścili mu się ubierać, ale gdy wkładał ręce swoje w szaty, od jednych był ciągniony, od drugich popychany, i tak ono miejsce, na którym stał u słupa, pełne było krwie tak bardzo, żem ją mogła dobrze rozeznać stopy jego we krwi brodzące, który na ten czas krew z twarzy swojej płynącą sukienką ocierał.

Po tym osądzony na śmierć krzyż niosąc, był prowadzony, ale niosącemu w drodze inszego na pomoc dali. Gdy tedy przyszedł na miejsce ukrzyżowania, a oto młot, i cztery gwoździ na pogotowiu byli; i natychmiast z rozkania ich, z siebie szaty złożył, małą chustą okrywszy się; co i sam mając z tąd nie jaką pociechę, dał się do wiązania: był tedy krzyż zrobiony, i podniesiony, tak, że samo drzewo krzyża było między łopatkami, a żadnej podpory krzyż głowie nie dawał; i tablica tytułu nad głową jego była zawieszona.

Na rozkazanie tedy grzbiet swój do krzyża obracał, i naprzód rękę prawą wyciągał, a po tym drugą rękę gdy nie mogła przyjść do swego miejsca wyciągał, i nogi także do dziur swoich były ciągnione, i dwoma gwoździami jedna od drugiej będąc oddzielona, do krzyża okrutnie są przybite, tak jako i ręce.

Na pierwsze tedy uderzenie młota, ja dla wielkiej boleści omdlałam, a po tym przyszedłszy do siebie, Syna mego widzę ukrzyżowanego, i ludzie rozmawiające jednego do drugiego słyszę: 'Co ten uczynił, czy ukradł, wydarł, albo skłamał?' Drudzy powiadali, że kłamca był; a na on czas koronę cierniową na głowę jego okrutnie wciśniono, która na pół czoła jego wstępowała, czyniąc rozmaite źródła krwie, które płynęły przez twarz jego; i włosy, oczy, i brodę napełniły tak, że nic nie było znać, tylko krew, że ani mnie stojącej pod krzyżem widzieć nie mógł, tylko aż przez wyciśnienie krwie powiekami.

Oddana zatem jestem uczniowi jego przez niego, po tym wyniósłszy głowę, i oczy w Niebo obróciwszy z płaczem te słowa wołając, wypuszczał Ducha: 'Boże mój, Boże mój, czemuś mię opuścił?' Którego głosu ja nigdy zapomnieć nie mogła, ażem do Nieba przeszła, który więcej pochodził z politowania mego, aniżeli z boleści swojej. Tedy barwa śmierci nastąpiła, do zębów wargi przylgnęły, źiobra zaś tak się wyciągnęli, że mogli być policzone, żywot wyschły, z wilgotności do grzbieta przysechł, nozdrza się zaostrzyły, gdy serce było blisko rozpadnienia, wszystko Ciało jego zadrżało; na ten czas broda jego na piersi spuściła się.

Ja omdlawszy na ziemię upadłam. Po tym gdy się usta otworzyły, jako już umarł, język zęby, i krew w ustach jego, którzy patrzali, mogli widzieć, i oczy na poły zamknione, ku ziemi były spuszczone, i Ciało już umarłe opadźisto wisiało, kolana na jedne stronę obrócone. Nogi na inszą stronę na gwoździach, jako na zawiasach obracały się. Za tym zaś insi ludzie stojący jakoby naśmiewając się mówili: 'O Maryja! już Syn twój umarł', drudzy zaś którzy byli rozumu większego, mówili: 'O Pani! już męka Syna twego obróciła się w chwałę wieczną.

Po małym czasie, otworzony jest bok, i wyjęta włócznia, krew na końcu włócznie jakoby browarnej farby pokazała się, aby z tego rozumiano, że serce było przebite, którego przebicie włócznia serce moje przeniknęła, i dziw to był, że się samo nie rozpękło.

Gdy tedy insi odeszli, ja odejść nie mogłam, ale jakobym już pocieszoną zostawała, że Ciało jego już z krzyża zdjęte piastować mogła, i na łono swoje przyjąć, rany opłakiwać, i krew ocierać; po tym usta jego palce moje zamknęli, i oczy także złożyłam; ramiona zaś zdrewniałe nie mogłam nakłonić, i ręce żeby się na piersiach położyli, ale na żywocie, kolana też wyciągnąć się nie mogły, ale stali ku gorze, jako i na krzyżu zdrewniałe.”

Po tym rzekła Matka: „Syna mego, jakowi jest w Niebie,widzieć nie będziesz mogła, ale jakowy był według Ciała na świecie, poznaj. On bowiem tak śliczny był na twarzy, że żadnego nie było, któryby spojrzawszy na twarz jego nie ucieszył się z wejrzenia jego tak bardzo, że chociażby serdeczną żałość miał. Sprawiedliwi zaś duchowną pociechą cieszyli się, ale i źli od smutku świetckiego przez tak długi czas wolni zostawali, ile na niego patrzali, z kąd smutni zwykli byli mówić: 'Idźmy a obaczmy Syna Maryjej, abyśmy choć na ten czas od smutku wolnymi zostali.'

Roku tedy dwudziestego wieku swego, w wielkości i mężności męskiej doskonały był między srzednimi teraźniejszego czasu wielki, nie tłusty, ale w żyłach, i w kościach był cielisty. Włosy jego, brwi, i broda ciemno żółte były, długość brody na jedne dłoń, czoło nie zmarszczone, ale gładkie, nos równy nie mały, i nie bardzo też wielki. Oczy jego zaś tak śliczne byli, że też i nieprzyjaciele jego patrząc w nie, uciechę mieli. Wargi nie ścisłe, ale wydatne, i rumiane, podbródek nie był bardzo wielki, ani długi, ale piękną skromnością wdzięczny. Policzki skromnie zupełne, barwa ich była śliczna, jasną czerwonością przemieszana. Wzrost jego prosty, i na wszystkim Ciele jego nie było zmazy, jako i oni świadczyli, którzy go dostatecznie widzieli obnażonego, gdy go do słupa uwiązanego biczowali; nigdy u niej nie postał robak w głowie, ani zawikłanie włosów, albo nieczystość jaka.”