Księga IV, Rozdział 143

Objawienie czwarte, które Błogosławiona Brygida posłała Papieżowi w miesiącu Lipcu, Roku Pańskiego Tysiąc trzysta siedemdziesiątego trzeciego. A ona pisała do niejakiego Pustelnika, który był niegdy Biskupem, i był na ten czas z Papieżem w Awinionie.

Rozdział 143

Pan nasz Jezus Chrystus, rozkazał mi Panie Biskupie, żebym ja pisała do was niżej napisane słowa, które macie pokazać Najwyższemu Biskupowi. „Papież prosi o znak, powiedz mu, że Faryzeuszowie prosili o znak. Którym odpowiedziałem: Że jako Jonasz był w brzuchu wieloryba trzy dni, i trzy nocy; tak ja Panieński Syn byłem w ziemi umarły trzy dni, i trzy nocy; i zmartwychwstałem, i wstąpiłem do Chwały mojej. Tak Papież ten Grzegorz weźmie znak napominania mego, aby zbawił duszę; niechajże to czyni, coby było ze czcią moją, i niechaj pracuje, aby były zbawione dusze, i żeby Kościół mój przyszedł do pierwszego stanu, i do lepszego rządu. A na ten czas dozna znaku, i pożytku wiekuistej pociechy.

Drugi będzie miał znak, że (jeśliby nie usłuchał słów moich, i nie przyszedł do Włoskiej ziemie,) nie tylko straci doczesne rzeczy, ale też i duchowne, i będzie miał utrapienie serdeczne póki będzie żył; lubo serce jego pod czas będzie się znało mieć jaką ochłodę, jednakże gryzienie sumienia, i wnętrzne uciski zostaną przy nim.

Trzeci znak, że ja Bóg rozmawiam z jedną niewiastą słowa dziwne, na co to, i dla jakiego pożytku? i żeby się źli poprawili, a dobrzy żeby się lepszymi stali.

O niezgodzie zaś między Papieżem i Barnabonem, odpowiadam, że nad sposób jej nie widzę, bo niezliczona rzecz dusz z niej ginie; przeto podoba mi się, żeby się stała między niemi zgoda. Bo choćby Papież wygnany był z Papiestwa swego, lepsza by to rzecz była, żeby się Papież upokorzył, i uczynił ugodę jakąbykolwiek to okazją mogło się stać, póki by tak wiele dusz nie poszło na wieczne zatracenie.

O poprawie zaś Królestwa Francuskiego nie ma wiedzieć, póki nie przybędzie osobą swą do ziemie Włoskiej. A przeto kiedy by stała szubienica, na której wisiał by powróz, który by z jednej strony niezliczoną rzecz ludzi ciągnęła, a z drugiej tylko jeden. Tak potępienie dusz jawne jest, i na nie jakoby wszyscy zarabiają; przeto Papież ten niechaj patrzy na mnie jednego; bo aczkolwiek wszyscy mu odradzają, aby nie przychodził do Rzymu, i przeszkadzają ile mogą, niechaj ufa mnie jednemu a wspomogę go, i nikt nie przemoże przeciwko niemu; ale jako ptaszęra w gniazdzie gdy przychodzi matka, podnoszą się i wrzeszczą, i weselą się; tak ja z weselem zajdę onemu, i podniosę go, i duszę, i ciało jego uczuczę.”

Jeszcze powiedział Pan: „Ponieważ wątpi Papież jeśli ma przybyć do Rzymu dla odnowienia pokoju, i Kościoła mego, chcę żeby koniecznie przybył przyszłej jesieni, i niechaj też wie, że nie może mi nic milszego uczynić, tylko kiedy do Włoskiej ziemie przybędzie.”