Księga IV, Rozdział 2

Widzenie dziwne y znaczne Oblubienicy, y jakowym sposobem Pan Bóg ono widzenie wykłada; w którym wykładaniu krzczęnia przez zwierze narody przez rybę, a Boscy Przyjaciele przez trzy tłuszcze znaczą się.

Rozdział 2

Po tym widzeniu zdało się Oblubienicy widzieć, jakoby dwie wadze stojące nad ziemią, których wysokość, y związki, aż do obłoków wstępowały; okręgi same zaś przenikały Niebo. Na pierwszej tedy wadze była Ryba, której łuski ostre jako brzytwa, pojzrzenie jej jako Bazyliszkowe, usta zaś jako Jednorożca, wypuszczającego truciznę, uszy zaś jako najostrzejsze włócznie, y jako blachy żelazne. Na innej zaś wadze było jakieś Zwierze, którego skóra jako krzemień, usta były wielkie wydające płomienie gorające, której powieki jako najtwardsze miecze, którego uszy bardzo hartowne były wypuszczające strzały nader ostre jako z łuku tęgiego, y wyciągniąnego.

Po tym pokazały się trzy tłuszcze ludzi na ziemi: Pierwsza była nie wielka, druga mniejsza, trzecia jeszcze mniejsza, którym jeden głos z niebios zabrzmiał, mówiąc: „O Przyjaciele, ja bardzo pragnę serca zwierzęcia tego dziwnego, kiedy by kto był, któryby mi z miłości ukazał go. Ja też usilnie pragnę Ryby krwie gdyby się tylko znalazł człowiek, któryby mi ją przyniósł.” Odpowiedział głos jeden z tłuszcze mówiący, jakoby z ust wszystkich mówiąc: „Słuchaj, o Stwórco nasz! Jako tobie możemy przynieść serce źwyrzęćia tak wielkiego? Którego skóra twardsza jest nad krzemień. Jeśli się zechcemy przybliżyć do ust jego, zgoręmy płomieniem ognia jego. Jeśli pojrzęmy w oczy jego, przebitemi będziemy iskrami strzał jego. A jeśliby snadź była jaka nadzieja o dostaniu zwierzęcia, kto będzie mógł uchwycić Rybę? Której łuski, y skrzydła, albo pióra, ostrzejsze są nad igły; której oczy, gaszą wzrok nasz, której usta wypuszczają na nas truciznę nieuliczoną.”

Odpowiedział głos z Nieba mówiąc: „O Przyjaciele! Zwierzę y Ryba zdadzą się wam niezwyciężone, ale u wszechmogącego jest to łatwa rzecz: tedy ktokolwiek szuka drogi do pojmania zwierzęcia, Ja z Nieba wyleję mądrość, y mocy dodam mu; kto zaś gotowy jest umrzeć za mię, ja samego siebie dam mu za nadgrodę.” Odpowiedziała tłuszcza pierwsza: „O najwyższy Ojcze! Ty jesteś dawca wszystkiego dobra, my zasię stworzenie twoje damy tobie serca nasze na część twoje. A insze zaś rzeczy, które są oprócz serca, zachowamy na posilenie, y wyżywienie ciała naszego. A że śmierć zda się nam bydź sroga, słabość ciała naszego przykra, nieumiętność zasię mała, przeto rządź nas z wierzchu i we wnątrz, y przyjmij wdzięcznie coć ofiarujemy, a nagrodź, ile ty, chcesz y jako się tobie podoba.”

Odpowiedziała druga tłuszcza: „Zeznawamy ułomności nasze, y uważamy marności świata, y rozmaitości, przeto chętliwie tobie damy serca nasze, wszytkę wolą nasze zostawujęmy w rękach inszych, bo więcej pragniemy podlegać inszym, aniżeli najmniejszą rzecz tego świata trzymać.”
Rzekła trzecia tłuszcza: „Słuchaj Panie ty, który pragniesz serca zwierzęcego, y łakniesz krwie rybiy, chętliwie dawamy tobie serca nasze, y gotowi jesteśmy umrzeć za cię. Ty dodaj mądrości, a my będziem szukać drogi do wynalezienia serca zwierzęcego.”

Po tym zabrzmiał głos jede z Nieba mówiąc: „O Przyjacielu! Jeśli pragniesz znaleźć serce zwyrzęce, przybiej ostrym dłutem ręce twoje w pośrodku, po tym weżmij powieki wielorybowe, y złącz też z powiekami twemi najmocniejszym klucze. Weś też blachę stalową, y przyłóż ją do serca twego tak, żeby szerokość y długość blachy była bliższa serca twego; Zamkniej też nozdrza ciągnąc duch twój do szyje, y tak zamknąwszy usta, y zatrzymawszy duch, idź śmiele, przeciwko srogości zwierzęcia. Gdy tedy przyjdziesz do samego zwierzęcia, weźmiej go obiema rękąma za uszy, którego strzały nie będą tobie szkodzić, ale wynidą przez otworzone dziury ręki twojej. Po tym zaydźiy zwierzęciu zamknąwszy usta, a przybliżając się thniej na nie całym duchem, za którego przyjściem płomienie zwierzęce nie będą szkodzić, ale wrócą się do samego zwierzęcia, y spalą go.

Upatruj też z pilnością ostrość mieczów, które wynidą z oczów zwierzęcia, do których przyłącz oczy twoje uzbrojonymi powiekami wieloryba: z których wzajemnego, y mocnego złączenia, albo się połamią miecze zwierzęcia, albo wnidą w serce jego. Uważaj też z pilnością pulsu serca zwierzęcego, y tam wraz ostrość stali hartownej, przebijając krzemienistą skórę zwierzęcia. Jeśliż na ten czas przebije się skóra krzemienista, wiedz, że umrze zwierzę, y serce jego będzie moje. Co jeśli jeden talent będzie ważyło, ja pracującemu dam sto. Jeśli zaś nie przełomie się zwierzę, szkodziłoby człowiekowi, ja uleczę człowieka zranionego, y umarłego w zbudzę.

Ktoby mi zaś chciał przynieść rybę, niechaj idzie do brzegu, mając sieci w rękach, żeby były zrobione nie z nici, ale z miedzi co najdroższej. Niechajże wnidzie tak w wodę, ale nie głębiej, jeno po kolana, żeby mu snadź nie szkodziły nawałności, y na takim miejscu niechaj stanie, gdzie twarda ziemia, y piasek bez błota. Po tym niechaj sobie wyłupi jedno oko, które wyłupiwszy, niechaj obraca do ryby, której pojzrzenie jest jako Bazyliszkowe, żadnym sposobem na ten czas przeciw człowiekowi nie przemoże. Niechaj też weźmie tarczą stalową na ramię swoje, tedy nie będzie mu szkodzić ukąszenie wężowe.

Po tym niechaj rozciągnie sieci swoje nad rybą, tak potężnie y ostrożnie, żeby ryba brzytwami swymi nie mogła przerznąć sieci, albo rozerwać, albo też wynieść potęgą swoją, albo uderzeniem. Jeśliż tedy czuje rybę, niechaj rozciągnie sieci nad nią w zgorę, którą jeśli przez dziesięć godzin będzie trzymał nad wodą, tedy ryba ona umrze. Którą niosąc do brzegu, niechaj pojzrzy na nie okiem onym, którego nie wyłupił, a wziąwszy ją w ręce, niechaj ją rozpłata na grzbiecie, gdzie jest najwięcej krwie, a tak niechaj ją odda Panu swojemu. Jeśliby zaś ryba uszła albo odpłynęła do inszego brzegu, szkodząc człowiekowi jadem swoim, Ja mocen jestem, uzdrowię zarażonego, y nie mniejsza nagroda będzie za krew rybią, jako za serce zwierzęce.”

Po tym mówi Bóg: „Wagi te znaczą tylko, jako gdyby kto mówił, 'pofolguj, a bądź cierpliwy, poczekaj a zmiłuj się.' Jakoby kto widząc niesprawiedliwość drugiego, y zawsze by go napominał, żeby od złego przestał. Tak ja Bóg, y Stwórca wszystkiego, pod czas na kształt wagi wstępuję do człowieka upominając go, folgując mu, y uciskami doświadczając. Pod czas wstępuję w myśli ludzkie, oświecając, y zapalając, y nie zwyczajną łaską nawiedzając. Związki zasię wagi wstępujące na obłoki, znaczą, że ja Bóg wszystkiego, wszystkich ludzi, tak Pogany, jako y Chrześcijany, tak Przyjacioły, jako y nieprzyjacioły znoszę, y łaską moją oświecam, y nawiedzam. Gdzie by się jednak tacy znaleźli, którzyby łasce mojej odpowiedzieć nie chcieli, wolą y afekt swój od złego odwracając.

Zwierze zaś znaczy onych, którzy Święty Chrzest przyjęli, y przyszedłszy do lat rozumu, słów Ewangeliej Świętej nie naśladujący; których serce y usta do ziemskich rzeczy przypadły, y mało dbają o Duchowne rzeczy. Ryba zaś znaczy Pogany w nawałnościach pożądliwości chwiejących się, których krew, to jest wiara malućka jest, y rozum do Pana Boga mały. Dla tego pragnę serca zwierzęcego y krwie rybiy, jeśliby się znaleźli, którzyby z miłości starali się one przynieść. Trzy zaś tłuszcze, są Przyjaciele moi. Pierwsi, którzy świata zażywają rozumnie. Drudzy, którzy opuściwszy swoje, posłusznymi są pokornie. Trzeci, którzy umrzeć dla Pana Boga gotowi są.”